Czasami jest tak, że nawet przy pisaniu tekstu cierpi więcej niż jedna osoba. Czasami jest tak, że ta druga cierpi bardziej. A kiedy nadciąga NaNoWriMo, nastają...
Ciężkie czasy
Nastały ciężkie czasy, uznał Wen. Bardzo ciężkie czasy. Siedzieli w jej pokoju, jak zwykle o tej porze. Męczyła się po raz kolejny nad pustą kartką papieru, próbując pisać. Już dwudziesty dzień z rzędu. Ale on już miał dość. Nie mówił, lubił takie rzeczy, ale TO była już więcej niż lekka przesada. Nadgarstki wciąż bolały go po ostatniej sesji pisarskiej, która była przecież ledwie wczoraj. I po tej przedwczorajszej też. Nie pamiętał już dni, kiedy coś go NIE bolało. Linie biegnące w przeróżne strony były doskonale widoczne. I bolały. Wen musiał przyznać nawet sam przed sobą, że był zmęczony.
– Nie będę tego więcej robił. Nie chcę! – poskarżył się
Wen. – Protestuję!
Popatrzyła na niego błagalnie.
– No weeeeź! Zostało już tylko dziesięć dni! Poza tym, ty
lubisz jak się nad tobą znęcam! – powiedziała.
– Nie! Zobacz, jak ja wyglądam! – wyciągnął przed siebie
ręce, na których wciąż widniały ślady po ostatnich kilku sesjach. Nadgarstki
były zapuchnięte i czerwone, a ten z runami nadal pokryty krwią. – Raz na jakiś
czas, spoko. Ale nie dzień w dzień! Też mam jakiś próg wytrzymałości!
– Ale ja muszę pisać! – jęknęła zrozpaczona. Zostało jej
już tylko dziesięć dni. Nie sądziła, że Wen kiedykolwiek odmówi współpracy. –
Przecież już nie raz robiliśmy takie tygodniowe sesje i byłeś zadowolony!
– Tygodniowe! – podkreślił. – Nie przez okrągły miesiąc.
Mam dość! Jadę na Seszele!
Nagle poczuł, jak jej aura ciemnieje. Dziewczyna
spojrzała na niego morderczo i syknęła:
– Nigdzie nie pojedziesz. Rusz się, a napuszczę na ciebie
Wampira.
Struchlał. A potem spojrzał na swoje dłonie. I na
kalendarz. Potem znowu na nią. I na kalendarz. Nie miał pojęcia jak to wszystko
przeżyje, ale będzie musiał. To przecież tylko dziesięć dni. Jakoś da radę. Wcale,
ale to wcale nie miał ochoty na spotkanie z Wampirem, nawet jeśli musiał
mieszkać z nim w jednej Szafie. Być może te ostatnie wakacje, które sobie
zrobił były jednak za długie? Gdzie popełnił jakiś straszny błąd, że teraz go
to wszystko spotyka? Przecież był dobrym Wenem i w większości przypadków
sprawował się jak należy, prawda? Ale… Ale nie chciał spotkać się z Wampirem.
Za żadne skarby świata. Wziął głęboki oddech. Będzie bolało.
– Dobra. Ale tylko dziesięć dni.
Przerażony patrzył, jak dziewczyna, z którą się związał i
obiecał być natchnieniem w pisaniu uśmiecha się szeroko i sięga po nóż. To
będzie ciężki wieczór. Wen nigdy nie sądził, że będzie miał dość swojej pracy,
ale NaNoWriMo było straszne nawet dla niego.
Epizod VI Powrót Wena
OdpowiedzUsuńNa Mirriel dawniej pisało się tzn. trumny (czyli obszerne komentarze do dobrych opowiadań), które przybierały postać opowiadania osadzonego w świecie komentowanego tekstu. Zastanawia mnie, gdzie są epizody IV i V, więc wiesz, możesz mi machnąć trumienkę w ramach komentarza :P Chętnie się dowiem, co działo się z moim Wenem wcześniej XD
Usuń